0
All Posts By

Gniewomir

Teksty

Rozbitek

Rozbitek

Spotkałem rozbitka na bezludnej wyspie. Stał na brzegu i czekał aż ktoś go uratuje.

Gdy mnie spostrzegł, rozgoryczony i załamany ruszył w moim kierunku by prosić mnie o pomoc.

Zapytałem, co do tej pory zrobiłeś by zostać ocalonym? 

Odpowiedział, że wyrył w piasku na plaży ogromny znak X, tak by był dobrze widoczny z lotu ptaka.

Zapytałem, jak często widuje przelatujące samoloty nad tą wyspą bądź w jej okolicy?

Odpowiedział, że właściwie, do tej pory nie zaobserwował choćby jednego. 

Zapytałem więc, co jeszcze zrobił, by zostać ocalonym, skoro na bycie zauważonym przez przelatujący samolot nie ma nawet co liczyć?

Odparł, że nic.

Zapytałem go, czy pomyślał o tym, by obejść wyspę wkoło, w poszukiwaniu śladów życia innych ludzi, może jakiejś porzuconej łodzi, czy tratwy. Czy wspiął się na szczyt góry, który majestatycznie wznosi się po środku wyspy? Czy zrobił cokolwiek by choć na chwilę zmienić perspektywę, by zobaczyć swoje położenie oraz otaczającą go przestrzeń w innym świetle, pod innym kątem?

Odpowiedział, że nie. 

Jedyne co do tej pory zrobił, to znak X wyorany w piasku na plaży. Przeklinał przy tym zły los, siebie i ów znak, za to że nie działa, że nie przynosi oczekiwanego ratunku.

Zapytałem zatem, skąd się tu w ogóle wziął? 

Tego też nie wiedział.  Był kompletnie zagubiony. Być może wpadł w jedną z pułapek swego umysłu, albo po prostu utknął we śnie, w którym wreszcie ma możliwość doświadczenia czegoś, co z pozoru trudne, jednak niesie dla niego ogromną wartość.

Nie czekaj, nie stój w miejscu. Nie trać energi na przeklinanie swego losu. Szukaj rozwiązań, uspokój umysł, toruj myśli ku rozwiązaniu problemu.

Zmieniaj perspektywę, eksploruj, szukaj wskazówek. Być może, obok twojej wyspy są jeszcze jakieś inne, i na którejś z nich, czeka upragniony ratunek.

Trafiłem tu, by pokazać ci twoje możliwości, dać ci szerszą perspektywę, by przywrócić ci sprawczość. I choć to tylko sen i zawsze możesz się obudzić, to skoro już się w nim znalazłeś,  może jednak warto wyciągnąć z niego nowe, ubogacające cię doświadczenie?

A jeśli chcesz, możesz ten tekst po prostu odsłuchać, klikając w player zamieszczony poniżej lub bezpośrednio w Spotify 🙂

Teksty

Miłością zjednuj sobie świat

Szukaj przyjaźni nie poddaństwa.
Odrzuć bogaty kostium, zaprzestań gry pozorów.
W przepasce na biodrach stań - bo nie masz nic do ukrycia.
Nie siłą i gwałtem, a miłością i spokojem zjednuj sobie świat.
Odrzuć kuszące wizje iluzorycznych rezultatów kwiat.

Nie dam ci recepty na zdobycie bogactwa, nie obiecam ziemskiej szczęśliwości, nie będę mamił fortuną czekającą za rogiem. Nie przywdzieję zmyślnych szat, nie spryskam ciała iluzją kwietnych słów. 

Lecz jeśli poważny i zdeterminowany w swej chęci przemiany będziesz, wówczas pomogę ci odkryć kim jesteś, dostrzec cel życia, zwrócić uwagę na twoje mocne strony.  Bez zbędnej iluzji otoczki spojrzysz swojej prawdziwe prosto w oczy. Uzdrowisz zranione miejsca, odnajdziesz utracone cząstki siebie.

Pomogę przywrócić ci sprawczości, byś twardo stąpając po ziemi, mogła żyć pięknie w pełni odpowiedzialności. Jako w niebie tak i na ziemi.

Łatwo zgubić się w tłumie przebudzonych, zwłaszcza tych, którzy już w pierwszym przebłysku boskiej świadomości ulegli iluzji i uwierzyli, iż wszystko już wiedzą.

Wygląda to dokładnie tak, jak w przypadku świeżo upieczonego neofity na ścieżce wedanty, który po przeczytaniu zaledwie kilku wersetów zaczyna wierzyć i być o tym przekonany, iż oto stał się pełni kwalifikowanym guru. A w tym czasie, on ledwie zrobił pierwszy krok na ścieżce etapu kaniszta.

Gdy spływa na nas łaska, boska mana i na ułamek chwili otrzymujemy wgląd w przestrzenie doskonałości, często ulegamy pokusie i zaczynamy myśleć, że oto doświadczyliśmy i zobaczyliśmy już wszystko. Pojawia się wtedy potrzeba pokazania tego innym. By tego dokonać, by zwrócić na siebie uwagę, zakładamy maski, przywdziewamy stroje, używamy kwiecistego języka korzyści, który ma przekonać audytorium do naszej prawdy.

Jesteśmy jak torreador w pełnym, bardzo bogatym anturażu, który prowadzi przez arenę kolosalnych rozmiarów byka. Byk, został wcześniej zniewolony, złamany, czego symbolem jest ogromne, stalowe klucho w jego nozdrzach. Torreador  kroczy z dumą, trzymając byka za klucho. Wie, że jednym, małym ruchem jest w stanie zadać zwierzęciu paraliżujący ból.

W tem, na scenie pojawia niemal nagi mężczyzna, odziany jedynie w przepaskę biodrową. Na tle pięknie i wymyślnie ubranego torreadora wygląda śmiesznie, wręcz niedorzecznie. Do tego zdaje się być zupełnie bezbronny. Jednak ów dziwak, bez lęku a z ogromnym spokojem i czułością zbliża się do byka i kładzie mu swą dłoń na głowie. Podchodzi jeszcze bliżej i wtula się w ogromną szyję tego gigantycznego zwierzęcia.

Tłum zamiera, milknie, a torreador niczym ogłuszony obuchem, bezwiednie wypuszcza klucho z rąk. Po chwili byk kładzie się u stóp przybysza, a zgromadzeni wokół ludzie kłaniają się nisko.

Miłością nie gwałtem zjednuj sobie świat.
Transparentnym bądź, nawet jeśli jest to nie w smak innym.
Działaj z pozycji boskiego zera niczego nie masz do ukrycia,
Za to wiele masz do zaoferowania.

Pierwsza lekcja już się wypełniła. Pozostaje pytanie, czy tłum gotowy jest przyjąć kolejne? A może jednak ponownie wybierze wizję wykreowaną przez torreadora?

Podróże Szamańskie

Kosmiczna Praktyka

Spopielone błędy
Nawozem się stają,
Stan boskiego Zera
W sercach przywracają.
Z pomyłek oczyszczone
Doskonałości jest pryzmatem.
Światłem inspiracji
Zera Harmoni, czystej manifestacji.

Robię skok w czasie. Prześlizguję się między trybami kosmicznej machiny, by po ułamku sekundy wypłynąć w nieznanym choć znajomym świecie. Oto jestem na planecie skąpanej w świeżej zieloności oraz w świetle, które zewsząd ją otacza. Powietrze jest rześkie, lekkie, inspirujące każdą komórkę ciała, do tego by oddychać pełną piersią, rozkoszować się każdym oddechem i czystą świadomością istnienia.

W pewnej chwili ta idylliczna wizję pęka a moim oczom ukazuje się stan, w jakim ta planeta była wtedy, gdy przybyłem na nią wraz z moimi kompanami po raz pierwszy.

Dookoła panuje złowieszczy półmrok, a ponad nami rozpościera się krwawe, ciężkie od pyłu niebo. Powierzchnia planety jest kompletnie wyjałowiona, surowa, bez choćby krztyny życia. Do tego wieje tu huraganowy wiatr, z siłą tak wielką, że ledwie jesteśmy w stanie utrzymać się powierzchni.

Porozumiewamy się między sobą i postanawiamy poszukać jakiegoś osłoniętego miejsca, jakiegoś schronienia – jaskini bądź sporej skały, w której lub pod którą moglibyśmy choć trochę osłonić się przed działaniem  tych wysoce niesprzyjających warunków.

Sadowimy się w ciasnej kotlince. Zamykamy oczy, i każde z nas wchodzi w trans.

Sytuacja tego miejsca dotyka nas wszystkich. Jesteśmy poruszeniem zastanym stanem rzeczy. Jednak w każdym z nas, porusza ono inne struny wrażliwości, uderza w różne nuty empatii. Każde z nas dostrzega tutaj inny problem, z innym błędem rezonuje. 

Wiemy i czujemy jedno – naszym zadaniem, naszą misją jest dostrzeżenie i wyłapanie problemów, a następnie ich neutralizacja, trwałe wymazanie.

Fałszu nuty wyłapuję
Miłością je neutralizuję.
Na czasu pięciolini
Harmoni nowa pieśń powstaje.
Zgliszcza w raj obraca
Żyzną ziemią się staje.
Przebaczenia szukam
Aktywnie działam.
Wdzięcznym okiem
Zielenią zapładniam.
Przepraszam, że tak długo
Na zmianę czekałaś.

Huragan ustaje. Cząstki pyłu, które do tej pory wraz z nim wirowały w przestrzeni z wolna zaczynają opadać. Odsłania się horyzont, zaczyna docierać coraz więcej światła. Surowa przestrzeń powoli, stopniowo zmienia swe oblicze, odsłania swą prawdziwą twarz niczym ziemia, która ogrzewana wiosennym słońcem pozbywa się śnieżnej, ograniczającej okrywy.

Trzymając się za ręce tworzymy krąg. Wznosimy się ku górze i zawisamy na pewnej wysokości. Przemiana która tutaj się dokonała jest naszym wspólnym dziełem i jest zgodna z pierwotnym pragnieniem Absolutu. Stąd, próżno szukać w nas dumy czy zadufania. Działamy z pozycji ZERA, przez którego wnętrze przelewa się rzeka boskiej inspiracji. To właśnie Ona ma moc zmiany, trwałego usunięcia błędu.

Dzisiejsza podróż, to poszukiwanie korzeni mojej relacji ze starożytną praktyką ho’oponopono, o której sam Dr Len mówi, iż nie jest to praktyka z tego świata, że przybyła do nas z kosmosu.

Ta krótka wizja, malowana głównie przez pryzmat zasobów i doświadczeń mojego obecnego życia,  rzuca nowe światło na słowa doktora. Potwierdza także i moje przypuszczenia, iż z ho’oponopono nie jestem związany od wczoraj.

Kocham cię
Wybacz mi
Przepraszam
Dziękuję –
Błędy w sobie wymazuję.
 

Teksty

Projekt Duszy. Cz.2

Nim przejdę dalej z opisem składowych Projektu Duszy, po krótce powiem, skąd w ogóle takie – bardzo osobiste i w większości ukryte informacje o danej osobie biorę.

 Otóż w momencie gdy zgłasza się do mnie klientka bądź klient gotowa/gotowy by dla niej/niego takowy projekt przygotować, ja dostaję od niej/od niego przyzwolenie na połączenie się z jej/jego osobistym polem informacji, zwanym i znanym szerzej pod różnych nazwami jako pole wszechrzeczy, wszechwiedzące pole, kroniki akaszy, eterem – wszystko zależnie od systemów duchowych. Krótko mówiąc jest to pole w którym zawarte są wszystkie informacje, wszelkie możliwe losy i ich permutacje, zapisane są informacje o przeszłych wcieleniach (tych ziemskich i poza ziemskich), zarówno jednostki jaki i ogółu. Co warto dodać, nie należy postrzegać tego w sposób liniowy.

Wracamy do mini odczytu i do drugiego parametru, czyli do miejsca pochodzenia duszy.

Mówiąc o pochodzeniu duszy, mam na myśli konkretną planetę, gwiazdę, konstelację, w której inkarnując w tym wszechświecie dusza pojawiła się po raz pierwszy, przez co nabrała konkretnych cech, umiejętności, skłonności i właściwości dominujących w takowej lokalizacji.

Te konkretne miejsca w kosmosie, mogą mieć swoją fizyczną manifestację, widzialną naszym ludzkim gołym bądź uzbrojonym okiem, ale może być równie dobrze dla nas niewidzialna. Co równie ważne podkreślenia, to że ktoś pochodzi np. Marsa, nie znaczy to, że na Marsie miał formę/ciało takie jakie przybierają dusze w realiach ziemskich. Więc nawet jeśli widzimy Marsa i możemy podejrzeć co tam się dzieje, a nie widzimy tam żywych istot – w naszym ziemskim rozumieniu-nie oznacza to, że życia tam nie ma.

Tych miejsc pochodzenia jest naprawdę całkiem dużo. Z moich badań wynika, że nie wszystkie zostały jeszcze odkryte, oraz że zaczynają się pojawiać dusze, które inkarnują na ziemii, a pochodzą z zupełnie innych układów słonecznych. 

Niemniej, żeby wciąż być praktycznym teraz podam przykładowa charakterystykę duszy mającej swe pochodzenie na Syriuszu. 

Osoby pochodzące z Syriusza są doskonałe w ulepszaniu rzeczy. Inspirują je systemy i struktury już istniejące.

Ważne: dusze z Syriusza nie wynajdują nowych rzeczy, tylko ulepszają już istniejące. Inspiruje je łączenie ze sobą tego co już jest. Ulepszanie rzeczy!

Dobrze czują się w uporządkowanych systemach, z planami, z mapą myśli. Ważne dla nich jest poczucie miejsca, hierarchia, dobrze odnajdują się w istniejących strukturach. Nie lubią ryzyka.

Istnieje ryzyko utknięcia w planowaniu i groźba nie wdrożenia planu w życie.

Doskonale czują się w rozwoju osobistym, pełne są energii innowacji. Wspomagają ziemian w przebudzeniu. Przychodzi im to łatwo, ponieważ same są mocno osadzone w ziemskiej energii. Są żywym przykładem BYCIA OŚWIECONYM NA ZIEMI.

Lubią być porządni, doceniani, poważani. Są uczciwi do bólu. Może pojawiać się frustracja z powodu braku oryginalności i innowacyjności.

W Syrianach jest spory lęk przed odrzuceniem. Związane jest to z ciężarem przedstawienia nowych idei światu.

Podobnie jak w przypadku centrum energetycznego, również tutaj podaję tylko kilka zdań opisujących Syrian, tak by dać ci mały wgląd w to, co jakie mini odczyt czy tez projekt duszy ze sobą niesie.

Co ważne, zarówno te czynniki stałe jaki i zmienne, o których zaraz więcej powiem, warto pamiętać że te informacje są dla nas jak drogowskazy, które pomagają nam odnaleźć się na naszej drodze, ale również wskazują kierunek, który jeśli obierzemy możemy spodziewać się takich a nie innych rezultatów. 

I tak jak wcześniej, nie mając tych informacji z mini odczytu czy też z całego projektu, szliśmy drogą i widzieliśmy na poboczach tej drogi poustawiane znaki, drogowskazy, jednak nie byliśmy ich w stanie odczytać, bo były albo kompletnie zamazane i nieczytelne, albo widzieliśmy jedynie pojedyncze litery bądź liczby, które nie dawały nam pełnego obrazu. 

Tak w momencie gdy mamy informacje o naszym świętym projekcie duszy, idąc tą samą drogą, nagle te same drogowskazy i tablice stają się dla nas czytelne, stają się prawdziwymi drogowskazami a nie tylko tablicami, na których podskórnie wiemy że są zapisane jakieś wiadomości. Lubię porównywać te informacje płynąc z projektu, do takiej szmatki mającej moc oczyszczania drogowskazów. Dzięki niej czyszczę napotkane drogowskazy i odczytuję wiadomości które są na nich zapisane. Wówczas dużo łatwiej jest mi podjąć jakąś konkretną decyzję, już nie poruszam się na oślep. Samemu podejmuję odpowiedzialną decyzję, czy zamierzam zastosować się do przekazu jaki jest na danej tablicy, czy może go zignorować i pójść zupełnie inaczej. Będąc świadomym mojego naturalnego potencjału, łatwiej odczytuję wiadomości i świadomie decyduję na działania zgodnem z tymże oryginalnym potencjałem. 

Projekt duszy i informacje w nim zawarte nie są czymś absolutnym, nie są czymś coś narzuca kierunek moim działaniom, w moim obecny życiu – wręcz przeciwnie, są czymś co mówi mi jaki jest mój naturalny potencjał, i teraz tylko ode mnie zależy czy będę działał zgodnie z tym potencjałem czy raczej w odstrojeniu od niego. 

Dostrojenie do tego potencjału oznacza życie w obfitości i lekkości. Życie w odstrojeniu, będzie czymś dokładnie przeciwnym, będzie życiem pełnym frustracji i braku szczęścia. 

Krótko mówiąc, są to cenne wskazówki, które dużo wnoszą do świadomego życia w zgodzie ze sobą.

Teksty

Czym jest projekt duszy? Cz.1

Czym jest projekt duszy?

Dziś opowiem Ci o Projekcie Duszy.

Postaram się w kilku zgrabnych zdaniach opowiedzieć czym jest ów projekt, jak do niego podejść i jak informacje z niego płynące mogą być dla nas przydatne, praktyczne, użyteczne.

Bo trzeba Ci wiedzieć, że nade wszystko jestem praktykiem i uwielbiam dzielić się tym co jest praktyczne i użyteczne, tym co poprzez regularną praktykę może przynieść konkretne efekty, namacalne owoce, rezultaty.

Przechodząc do konkretów. Projekt Duszy składa się z 2 części. Pierwszą z nich jest tak zwany Mini Odczyt, na który składa się opis 2 czynników które są stale i niezmienne.

Pierwszą z tych składowych jest informacja o tym jakie jest, bądź jakie są główne centra energetyczne, a drugą składową jest przekaz o miejscu pochodzenia duszy. 

Oczywiście do tego tematu można podchodzi wielowymiarowo i rozpatrywać go na wielu płaszczyznach i poziomach, niemniej teraz skupimy się wyłącznie na tym czym jest Projekt Duszy, jakie dla nas informacje niesie, bez lokowania ich w szerszej, filozoficzno-teologincznej perspektywie. 

Te dwa główne parametry w jasny i klarowny sposób pokazują nam nasz oryginalny, pierwotny potencjał. Używając tutaj terminologii i podejścia ho’oponopono można powiedzieć, iż te dwa czynniki mówią nam o naszym oryginalnym, pierwotnym czystym potencjale, tzw. „punkcie zero”. Dopiero będąc w stanie zero, pierwotnej czystości jesteśmy w stanie działać zgodnie z naszym naturalnym potencjałem, realizując nasz święty Projekt Duszy.

A teraz wróćmy do konkretów. Zacznijmy od wspomnianych już głównych centr energetycznych, których jest 8. Ze wspomnianego już Mini Odczytu dowiadujesz się które z tych 8 centr jest tym, które stanowi o twoim naturalnym potencjalne, którego energia jest dominująca. Warto dodać, że jesteśmy swoistym miksem potencjału wszystkich centr energetycznych, w którym jedno z nich wybija się na pierwszy plan i jest tym wiodącym. Można to opisać przywołując obraz 8 studni. Każda z tych studni została wykopana w innym miejscu, na innym podłożu, w różnych strefach klimatycznych. W związku z tym, woda każdej z nich, mimo iż słodka i zdatna do picia, będzie się różniła między sobą smakiem, składem anionów i kationów, zawartością minerałów, etc. I teraz wyobraź sobie, że do szklanki wlewana jest woda po trochę z każdej z tych 8 studni, przy czym z jednego ujęcia zaczerpnięto ponad 60% objętości szklanki, a resztę uzupełniono wodą z pozostałych 7 studni. W ten sposób otrzymaliśmy mieszankę różnych rodzajów wody, przy czym jej charakter i właściwości będzie nadawany przez wodę ze studni z której zaczerpnięto 60%.

I teraz wracając do centr energetycznych, twoje centrum energetyczne jest właśnie takim miksem.

Niesamowite jest też to, że z Mini Odczytu nie tylko dowiadujemy się o naszym głównym centrum energetycznym, ale również, lub przede wszystkim dostajemy bogatą charakterystykę i opis owego centrum. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybko wyłapać nasze mocne strony, nasze naturalne skłonności i predyspozycje, ale również być świadomymi zagrożeń jakie mogą czyhać w związku z potencjałami danego centrum. 

I żeby nie być gołosłownym teraz przedstawię skróconą charakterystykę osoby, której głównej centrum to 3 centrum energetyczne, zwane również Centrum Świętego Porządku.

Energia tego centrum pełna jest balansu, harmonii, porządku; bycia w równowadze ze sobą i ze środowiskiem. Miłość do piękna.

Dar łączenie piękna formy z funkcjonalnością. 3 centrum to energia kreatywna i artystyczna. To dobre zorganizowanie, planowanie. To potrzeba poczucia sprawiedliwości, zrozumienie prawa karmy, postępowania fair.

Osoby z tego centrum źle czują się w „dramatyzmie”, nie lubią chaosu, kłótni, dramatów. Jeden niepoukładany obszar w życiu potrafi rozwalić całą resztę. Wewnętrzny przymus by eliminować trudne sytuacje.

Zagrożenia: nadmierna kontrola; stagnacja (zbyt dużo zaplanowane, za mało wcielone w życie, w działanie); wszystko ma być perfekt; zbyt surowe dla siebie; ryzyko zachowania status quo. 

Gdy jakiś perfekcyjnie nakreślony plan nie działa przez 2 dni, to załamka i wymyślanie nowego, jeszcze bardziej doskonałego. Ocena i krytyka ze strony innych ludzi paraliżuje.

Podróże Szamańskie

Pierwotne nieskomplikowanie

DZIŚ PODZIELĘ SIĘ Z TYM CO PRZYSZŁO PODCZAS PRACY Z NOWYM SYMBOLEM (TEN ZAMIESZCZĘ W OSOBNYM WPISIE).

Wchodzę do przestrzeni mojego wewnętrznego ogrodu. Jakiś czas tutaj nie zaglądałem. Od wejścia uderza mnie przyjemna, morska bryza, przesiąknięta słodyczą ptasich treli. Dookoła panuje niezwykły porządek, a rośliny są staranie wypielęgnowane.

Otaczają mnie zwierzęta mocy, z którymi witam się czule. Po krótce opowiadam im o ostatnich przeżyciach i darach które do mnie spłynęły.

Siadam na ziemi. Prawą dłonią kreślę yantrę – graficzny obraz symbolu, który ostatnio został mi objawiony. Wypowiadam mantrę z nim korespondującą i bez żadnych oczekiwań obserwuję co dalej się wydarzy.

Yantra ożywa, porusza się, by nagle, w sobie wiadomym celu narzuć na mnie sieć utkaną z pięknej, czystej energii. Poddaję się temu działaniu, a po chwili zdaję sobie sprawę, że w tym jedwabnym kokonie jestem dokądś, w przestrzeni ciągniony.

Uczucie które teraz mi towarzyszy jest obezwładniające, zachwycające, wciągające, wręcz oczyszczające. Na myśl przychodzi porównanie do stanu przebywania w łonie matki, stanu całkowitej zależności połączonej z permanentnym i absolutnym poczuciem bezpieczeństwa. Czuję, że każda komórka w ciele, każdą część mojego jestestwa zostaje dostrzeżona, ukołysana, ukochana i uwolniona.

Znika jakiekolwiek napięcie nagromadzone w mięśniach, przestają napływać myśli. Jestem w stanie czystego i pełnego TERAZ, w chwili doskonałego przejawienia i odczuwania pełni siebie, jestem w BYĆ TERAZ.

Pierwotne nieskomplikowanie

Nagi przede mną otwiera,

Przywraca łączność, kwarki razem zbiera,

Utyka w kokon, schronienie buduje.

Pozwalam się mu otulić,

Miłość zewsząd czuję.

Nagi nagim mnie rozwiewa,

Każdą cząstka doświadczam nieba,

Błękitną przepaskę na oczy nakładam.

Z pierwotnym źródłem na nowo połączony,

Wracam do siebie w pełni zespolony.

Podróż w formie podcastu wraz z komentarzem
Podróże Szamańskie

Zielony Smok

zielony smok

Wchodzę do przestrzeni mojego ogrodu. Już na wejściu dostrzegam opadającą z niebios grubą linę. Niczym lunatyk, bezwiednie łapię ją rękami i niemal z automatu zaczynam po niej, ku górze wspinaczkę. 

Jestem już bardzo wysoko, bo zdaje się, że dotarłem do poziomu chmur. Pode mną rozpościera się bezkresna i przerażająca przestrzeń. Wtem, nagle i ku mojemu zdumieniu puszczam linę! Jednak nie spadam, a zaczynam swobodnie unosić się w powietrzu. Dzieje się coś jeszcze, coś co dalece wykracza poza moje pojmowanie. Gdy otwieram usta, niemal natychmiast wydobywa się z nich długi na kilkanaście metrów słup ognia! Po chwili zdaję sobie sprawę, że jestem w ciele Zielonego Smoka, który teraz lata zataczając olbrzymie kręgi, plując przy tym zapamiętale żywym ogniem.

Smok, wydaje się być całkowicie pochłonięty ognistym, destrukcyjnym amokiem, ponieważ nawet nie zauważa jak płomieniem przepala linę, po której chwilę temu tu dotarłem. W ułamku sekundy zdaję sobie sprawę z tego, że właśnie straciłem drogę powrotu na dół. Bez zbędnych rozważań szybko przejmuję kontrolę nad umysłem smoka. Pikujemy w dół, tniemy powietrze w dzikim pędzie, po czym łapiemy spadający fragment liny i przyciągamy ją do miejsca, w którym chwilę wcześniej została przepalona. Łączymy ze sobą dwa końce, po czym odlatujemy jak najdalej od niej. 

Cierpliwie czekam, aż w smoku wypali się gniew, ból, złość i rozczarowanie. Te smocze emocje odczuwam również i ja. Będąc w ciele smoka, próbuję uchwycić i zrozumieć mechanizmy, które nim kierują. Każdemu otwarciu paszczy towarzyszy wyrzut ognistego jadu. Przez dłuższą chwilę latam więc spokojnie, by ostudzić te palące uczucia. Jednak nawet wtedy, gdy odczuwam względny spokój, to przy otwarciu pyska nadal strzelam ogniem.

Zaczynam coraz bardziej współczuć temu smokowi. Wygląda na to, że bez względu na stan jego ducha, każde otwarcie paszczy równoznaczne jest z sianiem ognistej pożogi. 

Jak on jest w stanie jeść, skoro potencjalny posiłek w mgnieniu oka zamienia się w zwęgloną masę niezdatną do spożycia! Od jak dawna ten biedny smok głoduje? Od jakiego czasu trzymają go przy życiu jedynie toksyczne uczucia i emocje? Od jak dawna żywi się chęcią zemsty i wyrównania krzywd?

Ogień gniewu spala serce, 

Żar zemsty więzi ducha,

Złość trawi kości,

Ból umysł zatruwa.

Przed oczyma przelatują mi obrazy wszelkich krzywd i niegodziwości, których ów smok doświadczył od niewdzięcznych ludzi. Mimo pięknej, wspólnej historii harmonijnego współistnienia  został zdemonizowany i bestialsko wygnany ze swej krainy. Chwilę później zniszczono bramy, zatrzaśnięto wszystkie drzwi. Postawiono mur. Oddzielono od siebie od wieków przenikające się światy.

Smoku mój Zielony, ulatuj w nowe strony,

Świat dla siebie przyjazny odkrywaj.

Zapomnij krzywdy przez maluczkich wyrządzone,

Wszak przypadków w Kosmosie nie ma.

Ogniem miłości innych zapalaj,

Serce swoje obmyj żywą wodą.

Odrzuć kajdany palącej złości,

Wypełnij kości poczuciem wolności.

Swą zieleń pięknie ukochaj.

Pstryk! Czuję, że nastąpiło rozłączenie. Ponownie, to duch smoka jest jedynym woźnicą tego zielonego cielska.

Opadam swobodnie w dół, jakbym w całości z nici pajęczych był utkany.

Nie warto żyć przeszłością. Próżno krzywd doznanych rozpamiętywać. Bo zamiast ich wyrównania, doświadczysz samospalenia. Nie posypuj solą otwartych ran – pozwól im się zagoić.

Wznieś się wysoko. Złap nową perspektywę. Zobaczysz, że nic nie dzieję się bez przyczyny. 

Ten tekst jest również dostępny w postaci podcastu. Odsłuchasz go tutaj: Spotify – Zielony Smok