0
Teksty

Marionetka

Marionetka

Stoję na brzegu odziany w samurajską zbroję. Jest ciemna, bezksiężycowa noc, którą rozświetla jedynie łuna płonącego miasta po drugiej stronie jeziora.

Nie wiem ani gdzie, ani kim jestem. Przeraża mnie myśl, że mogę mieć jakikolwiek związek z tym pożarem

Po chwili zdaję sobie sprawę, iż nie jest tutaj sam. Za moimi plecami wyczuwam obecność kogoś znacznie potężniejszego, wyżej postawionego ode mnie. Być może jest to dowódca, a może nawet i sam cesarz!? Po mojej prawej jak i lewej stronie dostrzegam sobie podobnych samurajów. Wszyscy stoimy w bezruchu, zamrożeni niczym kamienne posągi, gotowi na wykonanie—bez chwili namysłu— kolejnych, nieważne jak głupich rozkazów. I chociaż jesteśmy żywymi ludźmi, to zdaje się, że oddychamy dopiero wtedy gdy dostaniemy na to odgórne przyzwolenie. Uświadamiam to sobie i naraz zaczynam odczuwać potworny ciężar sytuacji w której się znalazłem—zamknięty w zbrojny pancerz, osadzony w niewidzialnej klatce złożonej z krat lojalności i poddaństwa, w której nie mam nawet kontroli nad własnym ciałem!

Jestem tylko marionetką, która ma z góry narzucony zarówno sens jak i cel istnienia. Tutaj nie ma miejsca na indywidualne myśli czy pragnienia. Słowo wolność znaczy tyle co nic!

Wtem, jak na komendę wszyscy nabieramy powietrze w płuca. Wszyscy też, jak zahipnotyzowani patrzymy na na gorejące na horyzoncie miasto. Bezmyślni, bezrozumni, bezrefleksyjni trwamy tak przystrojeni w wymyślne zbroje. Z pozoru, jesteśmy potężni i niezniszczalni, a w istocie krusi, słabi i zniewoleni.

Naraz padają słowa, które z automatu stawiają nas w stan podwyższonej gotowości. Zza pleców dobiega słodka mowa imperatora, który chwali nasze dzisiejsze działania.

Nadal stoimy w jednym rzędzie na skalnym brzegu jeziora. Powietrze przeszywa kolejna komenda, po której obracamy się o 90 stopni i zaczynamy miarowy marsz przed siebie—posłusznie, jeden za drugim, niczym roboty odarte choćby z odrobiny wolnej woli.

Kotłują się we mnie sprzeczne myśli i uczucia, a przed oczyma przelatuje wizja tak przeżytego  życia—pustego życia aktora obsadzonego w tanim filmie o kiepskim scenariuszu, na który nie ma żadnego wpływu…

Nie afiszuję się ze swoimi przemyśleniami, tym bardziej z zamiarami. Pokornie udaję tego, kim nie jestem. Wykorzystuję moment nieuwagi otoczenia by po kilku sekundowym locie wpaść w ciemną i lodowatą toń jeziora. Ciężar zbroi robi swoje, szybko ściągając mnie aż na samo dno, woda otula każdy zakamarek cielesnej powłoki. 

Rzeczywistość Systemu rejestruje tylko pojedynczy plusk wody, jednak z jakiegoś powodu nie odnotowuje utraty jednej ze swych marionetek

Ta niewielka zmiana kierunku marszu jest jak śmierć i ponowne narodziny w jednym. Krok w przepaść, a po nim lot w nieznane. Odłamki obrazów w ułamku chwili pozbierane w jeden, mający nowe znaczenie kadr. Odrzucam pancerz poddaństwa i ślepego posłuszeństwa. Nagi wychodzę z wody i wkraczam do płonącego miasta. Bez numeru PESEL, bez odcisku palców, anonimowy staję po stronie tych, którzy chcą żyć w swojej prawdzie. 

You Might Also Like

No Comments

    Leave a Reply