0
Browsing Category

Teksty

Teksty

Co robiłem na Festiwalu Szamana

Co robiłem na Festiwalu Szamana Ho’oponopono

Pomyślałem, że w kilku zdaniach podzielę się przeżyciami z dwóch pierwszych edycji Festiwalu Szamana, podczas których miałem przyjemność być prelegentem. To był dla mnie ogromny zaszczyt móc dzielić się wiedzą i doświadczeniem z tak szerokim gronem osób zainteresowanych duchowym rozwojem.

Co robiłem na Festiwalu Szamana Ho’oponopono

Na obu edycjach festiwalu miałem okazję przybliżenie uczestnikom starożytnej praktyki Ho’oponopono. Opowiadałem o jej mocy, a także o tym, jak może pomóc zrozumieć siebie, świat i odnaleźć swoje miejsce w nim. To niezwykłe doświadczenie dzielenia się tą praktyką spotkało się z dużym zainteresowaniem, a uczestnicy mieli okazję osobiście doświadczyć jej transformacyjnej mocy. Były łzy w oczach! Ufam, że te 4 zwroty towarzyszą im każdego dnia.

Samskara.

Drugą edycję festiwalu otworzyłem rytuałem pochodzącym z bliskiej mi tradycji, polegającym na paleniu ofiary ogniowejSamskary ku pomyślności miejsca i wszystkich zgromadzonych osób. Było to symboliczne działanie, które dodatkowo wzmocniło ducha ceremonialności wydarzenia.

Podczas jednego ze spotkań poprowadziłem medytację „Wewnętrznego ogrodu„. To była praktyka, którą każdy uczestnik mógł później zabrać ze sobą do domu, do samodzielnej eksploracji. Zależało mi na tym, by ofiarować proste, a w tym samym czasie skuteczne i bardzo potężne narzędzie. To niesamowite uczucie, obserwować ludzi chwilę po jej zakończeniu. Ich ciała, ich twarze wyglądają nieco inaczej niż przed przejściem tego wewnętrznego procesu. Ciekaw jestem, jak ta praktyka wpływa na codzienne życie tych którzy postanowili zostać z nią na dłużej.

Co robiłem na Festiwalu Szamana. Warsztat Moc Mantr.

Ostatniego dnia festiwalu poprowadziłem autorski warsztat „Moc Mantr”. W ramach tego wydarzenia połączyłem teoretyczne aspekty z praktyką, dając uczestnikom okazję nie tylko zrozumieć, ale również doświadczyć mocy mantr na własnej skórze. Kilkadziesiąt lat „życia na mantrze” pozwala napisać, że jestem z mantr zbudowany, stąd ten warsztat był dla mnie bardzo, ale to bardzo szczególny.

W tym kontekście, koncert zespołu Surtarang był dla mnie bardzo niesamowity. Podczas drugiej edycji udało nam się zamienić nawet słówko, a i przy okazji nakarmić ekipę samosami 😉

Wierzę, że słowa kluczowe takie jak „szamanizm”, „Ho’oponopono”, „medytacja” czy „moc mantr” pomogą podkreślić istotę tych wydarzeń w kontekście duchowego rozwoju oraz samej idei istnienia festiwalu jakim jest Festiwal Szamana.

Na koniec pragnę podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w tych wyjątkowych chwilach. Wasze zaangażowanie i otwartość sprawiły, że festiwal stał się dla mnie niezapomnianym doświadczeniem. Mam nadzieję, że te praktyki przyniosły i nadal przynoszą Wam równie wiele radości i zrozumienia, co wtedy, podczas festiwalu.

om tat sat

Poniżej filmik z jednego z moich wystapień podczas pierwszej edycji.

Teksty

Marionetka

Marionetka

Stoję na brzegu odziany w samurajską zbroję. Jest ciemna, bezksiężycowa noc, którą rozświetla jedynie łuna płonącego miasta po drugiej stronie jeziora.

Nie wiem ani gdzie, ani kim jestem. Przeraża mnie myśl, że mogę mieć jakikolwiek związek z tym pożarem

Po chwili zdaję sobie sprawę, iż nie jest tutaj sam. Za moimi plecami wyczuwam obecność kogoś znacznie potężniejszego, wyżej postawionego ode mnie. Być może jest to dowódca, a może nawet i sam cesarz!? Po mojej prawej jak i lewej stronie dostrzegam sobie podobnych samurajów. Wszyscy stoimy w bezruchu, zamrożeni niczym kamienne posągi, gotowi na wykonanie—bez chwili namysłu— kolejnych, nieważne jak głupich rozkazów. I chociaż jesteśmy żywymi ludźmi, to zdaje się, że oddychamy dopiero wtedy gdy dostaniemy na to odgórne przyzwolenie. Uświadamiam to sobie i naraz zaczynam odczuwać potworny ciężar sytuacji w której się znalazłem—zamknięty w zbrojny pancerz, osadzony w niewidzialnej klatce złożonej z krat lojalności i poddaństwa, w której nie mam nawet kontroli nad własnym ciałem!

Jestem tylko marionetką, która ma z góry narzucony zarówno sens jak i cel istnienia. Tutaj nie ma miejsca na indywidualne myśli czy pragnienia. Słowo wolność znaczy tyle co nic!

Wtem, jak na komendę wszyscy nabieramy powietrze w płuca. Wszyscy też, jak zahipnotyzowani patrzymy na na gorejące na horyzoncie miasto. Bezmyślni, bezrozumni, bezrefleksyjni trwamy tak przystrojeni w wymyślne zbroje. Z pozoru, jesteśmy potężni i niezniszczalni, a w istocie krusi, słabi i zniewoleni.

Naraz padają słowa, które z automatu stawiają nas w stan podwyższonej gotowości. Zza pleców dobiega słodka mowa imperatora, który chwali nasze dzisiejsze działania.

Nadal stoimy w jednym rzędzie na skalnym brzegu jeziora. Powietrze przeszywa kolejna komenda, po której obracamy się o 90 stopni i zaczynamy miarowy marsz przed siebie—posłusznie, jeden za drugim, niczym roboty odarte choćby z odrobiny wolnej woli.

Kotłują się we mnie sprzeczne myśli i uczucia, a przed oczyma przelatuje wizja tak przeżytego  życia—pustego życia aktora obsadzonego w tanim filmie o kiepskim scenariuszu, na który nie ma żadnego wpływu…

Nie afiszuję się ze swoimi przemyśleniami, tym bardziej z zamiarami. Pokornie udaję tego, kim nie jestem. Wykorzystuję moment nieuwagi otoczenia by po kilku sekundowym locie wpaść w ciemną i lodowatą toń jeziora. Ciężar zbroi robi swoje, szybko ściągając mnie aż na samo dno, woda otula każdy zakamarek cielesnej powłoki. 

Rzeczywistość Systemu rejestruje tylko pojedynczy plusk wody, jednak z jakiegoś powodu nie odnotowuje utraty jednej ze swych marionetek

Ta niewielka zmiana kierunku marszu jest jak śmierć i ponowne narodziny w jednym. Krok w przepaść, a po nim lot w nieznane. Odłamki obrazów w ułamku chwili pozbierane w jeden, mający nowe znaczenie kadr. Odrzucam pancerz poddaństwa i ślepego posłuszeństwa. Nagi wychodzę z wody i wkraczam do płonącego miasta. Bez numeru PESEL, bez odcisku palców, anonimowy staję po stronie tych, którzy chcą żyć w swojej prawdzie. 

Podróże Szamańskie Teksty

Smocze Dzieci

Smocze Dzieci

Smocze Dzieci
Na ucieczce skupieni od domu oddaleni,
Smoka ostatniego ukrywają —
I choć dziećmi są, beztroski życia nie znają.
Zastraszeni, osaczeni, szukają azylu dla swych idei,
Resztkami nadziei pomocy wyglądają.

Oto stoją przed mną — ona i on — pięknej urody bliźnięta, w wieku na oko lat 10. Ich niezwykły wygląd przytłumiony jest przez zetlałe i poniszczone odzienie, zaniedbane włosy, schodzone do cna buty. Patrzą na mnie wielkimi, błękitnymi oczami, w których tli się ostatnia iskra nadziei i wiary w to, że ich sytuacja jeszcze kiedyś się odmieni. Wtem, z cienia, zza ich pleców pojawia się trzecia i to nie byle jaka postać — Zielony Smok!

On też, mimo swych gabarytów i nieograniczonych wręcz możliwości zdaje się być pokonany przez los. Zwieszony łeb na długiej szyi i pełne rezygnacji spojrzenie tylko to potwierdzają.

Smocze Dzieci

Bliźnięta z czułością kładą dłonie na smoku, po czym całe wtulają się w jego cielsko. 

Przyznaję, że sytuacja jest zgoła niecodzienna, ale jakże fascynująca!

Rozpościeram szeroko ramiona, dając przybyłej trójce jasno do zrozumienia, że są moimi gośćmi, i że nikogo ani niczego nie muszą się tutaj obawiać. Proszę by poczuli się swobodnie, a gdy będą gotowi, by wyjawili co ich do mnie sprowadza.

Długo czekać nie muszę, bo ułamek chwili później w moim umyśle doświadczam projekcji historii ich życia.

Cofamy się do czasów, gdy ludzie i smoki nie tylko żyli w tych samym czasie, ale do tego jeszcze w zgodzie i harmonii. Oba gatunki potrafiły ze sobą pokojowo koegzystować dając sobie nawzajem tak wiele, wpierając się, troszcząc o siebie.

Jednak komuś bardzo ten układ nie pasował, więc postanowił go zniszczyć, uciekając się do makabrycznego fortelu. Nagle i niespodziewanie w kilku wioskach zaczęły płonąć zabudowania, niszczone było mienie publiczne, a wszelkie ślady pozostawione na miejscach zbrodni miały sugerować działanie smoczej siły. Na początku nikt nie dawał temu wiary, jednak z czasem skala zniszczeń zaczęła narastać, a opłaceni jątrzyciele skutecznie podbudzali ludność przeciwko smokom.

W pewnym momencie czara goryczy przelała się, i pomimo zapewnień ze strony rodów specjalizujących się w opiece i kontaktach ze smokami — że stworzenia te nie mają ze zniszczeniami nic wspólnego — wydano dekret o eksterminacji tego gatunku!

Bliźnięta należały do jednego z takich smoczych rodów. Widząc co się dzieje, mimo swego młodego wieku postanowiły stanąć w obronie uciśnionych, i pod osłoną nocy, nie mówiąc nikomu, opuściły rodzinny dom wraz z jednym z ostatnich smoków.

Od tego czasu błąkają się po świecie poszukując bezpiecznego schronienia dla siebie i swojego ziejącego ogniem przyjaciela.

Straumatyzowane i nie potrafiące zrozumieć okrucieństw dorosłego świata, przestały rosnąć, świadomie zatrzymując naturalny proces rozwoju, nie dając szansy ulecieć tej dziecięcej, pełnej empatii niewinności.

Stoję i poruszony ich historią ocieram łzy z policzka. Jest mi przykro, że mimo iż wyglądają jak dzieci, to nigdy tak naprawdę nie zaznały beztroski tego pięknego okresu życia. Uciekając przed światem dorosłych, wbrew sobie, wpadły wprost w jego ciężkie ramiona.

Wyrównuję oddech, spoglądam na tę niezwykłą trójkę i mimowolnie zaczynam mówić.

Smocze Dzieci, to symbol wewnętrznej harmonii pełnej empatii i miłości, na fundamentach której dokonujemy codziennych wyborów, i z których czerpiemy siłę do walki o swoje prawdziwe ja.

Smok pozwala zachować dystans do świata, widzieć go z odpowiedniej perspektywy, i trzyma z daleka od fałszu i obłudy. 

Aby smok mógł być twoim sprzymierzeńcem, musisz zachować i pielęgnować w sobie czyste i niewinne serce, dziecięcą wrażliwość i ufność oraz radosne życie w chwili obecnej. 

Ucieczka przed trudnymi rzeczami nie jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza w kontekście długofalowym. Jest ona jak odwlekanie tego co i tak — prędzej czy później — się wydarzy.

Czasowe wycofanie się, które może przypominać ucieczkę, ma sens wtedy, gdy wykorzystamy je do retrospekcji naszych działań, analizy i wyciągnięcia wniosków oraz dostrzeżenia możliwych, pozytywnych rozwiązań.

Co mogę zrobić by przestać uciekać? Jak zaprzestać chowania się i unikania odpowiedzialności?
W jaki sposób przeramować pozornie niekorzystaną sytuację w coś, co może przynieść pozytywne efekty?
Co mogę ofiarować innym, co sprawi że nie będę postrzegał smoka jako zagrożenia, tylko jako szansę na ekscytujące, twórcze działanie?


Odpowiednia perspektywa w połączeniu ze światłem wiedzy i doświadczenia pozwalają odczarować rzeczywistość, widzieć ją taką jaką jest, wyjść z toksycznej gry zależności między katem a ofiarą, między ofiarą a katem.

Nadszedł czas transformacji, czas wejścia w dorosłość. Tej zmiany możecie dokonać na swoich warunkach, bez potrzeby poddawania się schematom, które nie służą waszej duszy. Świadomi tego, pozwólcie i pomóżcie napisać nową historię, w której to rycerze nie przybywają po głowę smoka, a jedynie by prosić o po pomoc i mądrość waszej trójki!

Jesteście dwiema stronami jednej monety, uosobieniem harmonii i wyborów opartych na miłości do życia. Łączycie świat ludzi i smoków, pozornych przeciwieństw i sprzeczności.

Oddech smoka, dosłownie i w przenośni, ma oczyszczającą moc. Jest duchowym katalizatorem, który pozwala oddzielić to właściwe od tego, co wbrew naszej duszy. Smoczy oddech pozwala oczyścić chęć podążania za cudzymi ideami, a także i samą ideę. Gdy coś pozornie rezonuje z tobą, oddech smoka pozwoli ci sprawdzić, czy to twoja rzeczywistość i czy powinnaś pójść za nią.

Milknę, bo niczego więcej mówić nie muszę. Bliźnięta są niezwykle pojętne a zmiany wprowadzają w czasie rzeczywistym. 

Teraz stoi przede mną para dorosłych ludzi, ze smokiem mieszkającym w ich sercach. Na pozór wyglądają bardzo zwyczajnie, jedynie ruchy tatuażu smoka, który każde z nich ma na ramieniu, sugeruje coś zupełnie innego.

Podróże Szamańskie Teksty

Leśna Uzdrowicielka

Leśna Uzdrowicielka

Leśna Uzdrowicielka

Po moim ciele rozlewa się balsam utkany z kobiecej energii; ciepłej, pełnej spokoju, zrozumienia, czułości i  delikatności. Do tego ktoś okrywa mnie kocem i podaje gorącą czekoladę, tym samym potęgując to jakże błogie doświadczenie. Poddaję się mu, i ze spokojnym sercem czekam na to, co dalej się wydarzy.

W pewnej odległości dostrzegam postać kobiety. I im bliżej jej się przyglądam, tym bardziej staje się ona dla mnie widoczna. Zarówno jej sylwetka jak i szaty do złudzenia przypominają kobietę, której na codzień przypisuje się rolę matki zbawiciela. Jej twarz zdaje się być zupełnie nie ruchoma, niczym maska, do tego poważnie nadgryziona zębem czasu. Właściwie to cała wygląda jak kamienny posąg, w który przeszło tysiąc lat wcześniej została zaklęta, do tego wbrew swojej woli. Narzucono jej rolę do odegrania, kazano nałożyć maskę, poświęcić siebie samą w imię tak zwanego wyższego dobra.

Maska twa ciężka  i zużyta
Farba płatami odchodzi
Korona na głowie rdzą zgrzyta
Gipsowe serce młot swobodzi.
Świętego unisono gnijące nuty
Rozbijają pancerz fałszywej buty.
Spadają szaty wybrańca matki
Koniec twej bałwochwalczej walki
Świat się zmienia, ołtarz umiera
Ceglana drzazga serca już nie uwiera. 

Obserwuję ją, daję jej czas i przestrzeń by zsuwająca się maska miała szansę odpaść na dobre. Dopomagam jej w tym, nucąc pewną piosenkę, która już po chwili przynosi efekt i sprawia, że tajemnicza postać zaczyna się poruszać. Już nie jest wmurowaną w ziemię statuą! Pozwala sobie na coraz więcej, pogłębia ruch, aż nagle uderza z impetem głową w skałę przy której stoi! Maska pęka i rozpada się w drobne kawałki, a spod niej wyłania się zupełnie nowa postać silnej i pełnej energii kobiety

Czuję, że to też jest maska, że to wciąż nie jest prawdziwa ONA. Wiedziony inspiracją, dopomagam jej pozbyć się i tej sztucznej okrywy!

Po chwili mym oczom ukazuje się piękna, jaśniejącą czystą, empatyczną radością dziewczyna. Uśmiecha się do mnie i podchodzi bliżej. Kładzie rękę na mej dłoni i zamyka oczy. Teraz czuję jej piękną energię i zdaję sobie sprawę z tego, że miałem przywilej doświadczać jej jeszcze nim się tutaj spotkaliśmy. Jednak ta niezwykła istota nie poprzestaje na tym. Postanawia podzielić się ze mną swoją historią, która przywiodła ją do tego miejsca.

Dawno temu zamieszkiwała dziewicze tereny, porośnięte przez rozległe lasy. To był jej prawdziwy dom, miejsce w którym nie tylko czuła się bezpiecznie, ale w którym mogła być po prostu sobą. Była mocno powiązana z energią Ziemi, i jako jej kapłanka miała wiele zdolności, w tym dar uzdrawiania. Pewnego dnia, ktoś z ludzi zamieszkujących wioskę przyległą do leśnej kniei przypadkiem podejrzał ją, podczas gdy uzdrawiała ranną łanię.  Obraz który wówczas ten człowiek zobaczył był prawdziwie oszałamiający: zstępujące z niebios światło, jaśniejące dłonie i śmiertelnie ranne zwierzę, które za jej sprawą dostało drugie życie. 

Wieść o Leśnej Uzdrowicielce szybko obiegła okolicę. Nie trzeba było długo czekać by ludzie zaczęli do niej przybywać z prośbą o pomoc, o uzdrowienie dla siebie i swoich dzieci. Nim się obejrzała, jej czas został wypełniony niesieniem pomocy potrzebującym ludziom, a ona całkowicie pochłonięta nową rolą, powoli zaczynała zapominać o tym kim była, a jej życiowa misja odeszła na dalszy plan. Ludzie zaczęli ją wielbić i czcić, widząc w niej uosobione bóstwo, mityczną matkę boga. Stopniowo, dzień po dniu, z każdy uzdrowieniem, z każdym nabożnie artykułowanym podziękowaniem jej ciało zaczynała pokrywać kamienna skorupa. Straciła swobodę, a życiowa przestrzeń została ograniczona do formy kamiennej, nieruchomej figurki — odcięta od pierwotnej energii, odizolowana od źródła, zabetonowana w myślokształty człowieczych oczekiwań

Ludzie zbudowali dla niej specjalną kapliczkę, tak by deszcz na nią nie padał, a i żeby im było wygodnie modlić się o zdrowie i materialną pomyślność. Teraz była dla nich i tylko dla nich, dostępna 24 godziny na dobę. Jedyne co wciąż ciepłe i ruchome w niej pozostało, to serce.

Zbyt często dopuszczamy do tego, by inni weszli nam na głowę, by narzucili swoją wizję tego jak wyglądać powinno nasze życie. Pozwalamy zamknąć nasze zdolności, nasze dary, to kim jesteśmy, a co gorsza nasze serce w ciasną klatkę cudzych oczekiwań. Niejednokrotnie zdarza nam się ulegać takim wizjom i zaczynamy odgrywać nie swoje role. Dzieje się tak zwłaszcza gdy mamieni jesteśmy wizją uwielbienia, bycia docenionym, wyniesionym na ołtarze. Poddajemy się temu, ufając ślepo, że to tłum ma rację, to inni wiedzą co będzie dla nas najlepsze

Leśna Uzdrowicielka puszczą moją dłoń i robi kilka kroków w tył. Kłaniamy się, wdzięczni za to co sobie nawzajem ofiarowaliśmy. Już nie przypomina tej smutnej, nieruchomej postaci jaką była jeszcze chwilę wcześniej. Teraz, powróciwszy do źródła, do swojego pierwotnego stanu jaśnieje blaskiem potencjału, gotowa żyć w jego pełni. Zza jej pleców ukazuje się piękny niedźwiedź, który symbolizuje jej wewnętrzną moc.

Uzdrowicielka z jednej strony zdaje się być bezbronna i niezwykle delikatna, z drugiej ma u swego boku tak niezwykłe zwierzę, pełne mocy i odwagi będące symbolem osadzenia i uziemienia. Niedźwiedź niczym osobisty strażnik nie pozwala by ktoś zabrał tą naszą delikatną i wrażliwą boską część nas samych i zamknął w jakiejś ciasnej formie, zbudowanej z ograniczonych wyobrażeń o wszechświecie. 

Pracujmy nad własną wrażliwością, dotykiem i czułościom, ale pamiętajmy też, by twardo stąpać po ziemi, by być w niej osadzonym.  

Podcast.

Teksty

Co powiedzą inni?

Co powiedzą inni? Rzecz o zsuwaniu maski tradycji.

zsuń maskę tradycji
Zsuń maskę tradycji
Ułudę wyznaczonych ról.
Pokłoń konwenansom-
Boso chadzaj pośród pól.
W rytmie serca myśli kołysz
Nektarem nakarm swe demony.
W gwiazdy blasku stań wyzwolony
Ciepłem życia zarażaj świata strony.
Podaj sobie dłoń-
Powstań i żyj.
Bezkresu doświadczaj toń.

Najwyższa pora odrzucić kajdany, które trzymają nas w ciemnych lochach niemocy. Kajdany, które posłusznie daliśmy sobie nałożyć, czasem nawet entuzjastycznie pomagając przy ich instalacji.

„Bo tak trzeba! Taka jest tradycja! Co powiedzą inni? Nie mogę się wyróżniać! Tak było od zawsze!”

Nasza pamięć bywa zwodnicza i bardzo wybiórcza. Czasami, temu co trwa raptem kilkadziesiąt lat nadajemy rangę ważności taką, jakby trwało nieprzerwanie od tysięcy lat, i nosiło znamiona niepodważalnej prawdy.

Bezwiednie powielamy nawyki, schematy działania, nie zastanawiając się nad ich sensem, czy też praktycznym wymiarem. I nawet gdy niespodziewanie najdzie nas chwila refleksji, prowadząca do pojawienia się pytań o cel i zasadność pewnych działań czy schematów, szybko je odrzucamy jako niewłaściwe, nie na miejscu, bo niezgodne z powszechnie przyjętym paradygmatem

Co powiedzą inni?

„Przecież moja babcia czy moja mama nie mogły się mylić. Ich działania musiały mieć niepodważalny sens! Tej sałatki nie można zrobić inaczej”

W tym wszystkim nie chodzi o sztuczne, do tego siłowe kruszenie konwenansów, podkopywanie fundamentów tej czy innej tradycji. Mowa tutaj o potrzebie ciągłej retrospekcji i kwestionowaniu własnych działań, schematów, myśli, poglądów, wierzeń i zachowań. Potrzebujemy nauczyć się nie tylko jak wyciągać wnioski, ale przede wszystkim jak uczyć się z nich korzystać i jak zmieniać nasze działania na bazie tychże wniosków. 

Życie to ciągły rozwój, to ciągła zmiana, przechodzenie z jednego stanu w następny. 
I choć w skali makro jesteśmy jedynie pyłem na wietrze, tak w skali mikro jesteśmy całym wszechświatem. Od nas wychodzi i do nas wraca. 

A skoro tak, działajmy tak, by to czym obdarowujemy świat, było piękne, pełne miłości, empatii, zrozumienia i życzliwości. 

PS dźwiękową wersję tekstu znajdziesz TUTAJ

Teksty

Mój Golem

Mój Golem – krótka historia potwora zbudowanego z nieukochanych cieni

Gniewem napędzany z żalu zbudowany.
Myślokształtów Golem strachem pompowany.
Niszczy salony meble demoluje.
Kamienną pięścią ściany przebija.
Uciekających ludzi - niczym mrówki ciężką nogą w posadzkę wgniata.
W tej zawierusze niewzruszenie czekam, na cios ostateczny.
Jednak ten nie następuje - Golem bratnią duszę we mnie odnajduje.

Kamienny potwór, wysoki na kilka pięter mocno tupie w marmurową podłogę pałacowej komnaty. Ta cała aż drży, a ja w wyniku tychże tąpnięć podskakuję do góry, na wysokość szyi rozsierdzonej bestii.

Ta, topornym acz szybkim ruchem łapie mnie w prawą dłoń. Jednak nie zaciska jej, nie zgniata mnie, nie unicestwia. Za to zaczyna mi się bacznie przyglądać. Nie unikam jego mrocznego spojrzenia. Wręcz przeciwnie, też zaczynam świdrować go moimi małymi, ludzkimi oczkami.

Patrzę wprost w jego ciemne ślepia i widzę w nich coś, czego nigdy bym się nie spodziewać dostrzec. Ciarki przechodzą mi po plecach!

Zdaje się, że do Golema chyba też pomału dociera świadomość tego co właśnie zaszło między nami. Oto on, kamienne monstrum spotyka swego, jakże kruchego stworzyciela!

Tak, ten Golem to stwór z cieni wszelakich zbudowany — starannie odsuwanych, wypychanych, tłamszonych, wykluczanych, marginalizowanych. Z cieni, które na przestrzeni wielu żywotów połączyły się, przemieszały i przybrały tę przerażającą formę. Stały się Golemem, o którego istnieniu sam nie miałem zielonego pojęcia!

Nagle, ten dziwny stwór z przytupem siada na resztkach marmurowej posadzki. To jakże niespodziewane spotkanie, jak i zaskakująca wiedza o swoim pochodzeniu, zdają się całkowicie osłabiać jego agresję, i skłaniają do autorefleksji

Jest mi bardzo przykro, i to z kilku powodów. Dosłownie, jestem porażony myślą, że niezauważone i nieukochane cienie, będące częścią mnie, zaczęły żyć swoim własnym życiem, do tego siać tak wielkie spustoszenie w różnych wymiarach egzystencji, i to nie tylko mojej!

Zawieruchy kurz opada, golemowe serce bić zaczyna.
Ciepła krew ponownie płynie w kamiennych żyłach.
Wybacz mi, przepraszam, we mnie wybrzmiewa.
Kocham cię i dziękuję, tego każdy z nas teraz potrzebuje.
Tyś jest mną, a ja w tobie jestem.
Przyjmuję to co ze sobą niesiesz.
Wciąż jest tyle do doświadczenia.

Golem zdaje się maleć. Jego skalne i toporne ciało rozpływa się, staję się miękkie i bardzo delikatne. Słyszę szloch i czuję łzy płynące po policzkach.

Łapię go za dłonie i patrząc mu prosto w oczy mówię: czas wstać i naprawić szkody, któreśmy razem wyrządzili. Odnowimy ściany, posadzkę świeżą położymy. Przywrócimy salonowi nową piękność.

Tej historii możesz posłuchać w formie podcastu (nie jest to słowo w słowo co przeczytałaś tutaj). Pokochaj Golema

Teksty

Rozbitek

Rozbitek

Spotkałem rozbitka na bezludnej wyspie. Stał na brzegu i czekał aż ktoś go uratuje.

Gdy mnie spostrzegł, rozgoryczony i załamany ruszył w moim kierunku by prosić mnie o pomoc.

Zapytałem, co do tej pory zrobiłeś by zostać ocalonym? 

Odpowiedział, że wyrył w piasku na plaży ogromny znak X, tak by był dobrze widoczny z lotu ptaka.

Zapytałem, jak często widuje przelatujące samoloty nad tą wyspą bądź w jej okolicy?

Odpowiedział, że właściwie, do tej pory nie zaobserwował choćby jednego. 

Zapytałem więc, co jeszcze zrobił, by zostać ocalonym, skoro na bycie zauważonym przez przelatujący samolot nie ma nawet co liczyć?

Odparł, że nic.

Zapytałem go, czy pomyślał o tym, by obejść wyspę wkoło, w poszukiwaniu śladów życia innych ludzi, może jakiejś porzuconej łodzi, czy tratwy. Czy wspiął się na szczyt góry, który majestatycznie wznosi się po środku wyspy? Czy zrobił cokolwiek by choć na chwilę zmienić perspektywę, by zobaczyć swoje położenie oraz otaczającą go przestrzeń w innym świetle, pod innym kątem?

Odpowiedział, że nie. 

Jedyne co do tej pory zrobił, to znak X wyorany w piasku na plaży. Przeklinał przy tym zły los, siebie i ów znak, za to że nie działa, że nie przynosi oczekiwanego ratunku.

Zapytałem zatem, skąd się tu w ogóle wziął? 

Tego też nie wiedział.  Był kompletnie zagubiony. Być może wpadł w jedną z pułapek swego umysłu, albo po prostu utknął we śnie, w którym wreszcie ma możliwość doświadczenia czegoś, co z pozoru trudne, jednak niesie dla niego ogromną wartość.

Nie czekaj, nie stój w miejscu. Nie trać energi na przeklinanie swego losu. Szukaj rozwiązań, uspokój umysł, toruj myśli ku rozwiązaniu problemu.

Zmieniaj perspektywę, eksploruj, szukaj wskazówek. Być może, obok twojej wyspy są jeszcze jakieś inne, i na którejś z nich, czeka upragniony ratunek.

Trafiłem tu, by pokazać ci twoje możliwości, dać ci szerszą perspektywę, by przywrócić ci sprawczość. I choć to tylko sen i zawsze możesz się obudzić, to skoro już się w nim znalazłeś,  może jednak warto wyciągnąć z niego nowe, ubogacające cię doświadczenie?

A jeśli chcesz, możesz ten tekst po prostu odsłuchać, klikając w player zamieszczony poniżej lub bezpośrednio w Spotify 🙂

Teksty

Miłością zjednuj sobie świat

Szukaj przyjaźni nie poddaństwa.
Odrzuć bogaty kostium, zaprzestań gry pozorów.
W przepasce na biodrach stań - bo nie masz nic do ukrycia.
Nie siłą i gwałtem, a miłością i spokojem zjednuj sobie świat.
Odrzuć kuszące wizje iluzorycznych rezultatów kwiat.

Nie dam ci recepty na zdobycie bogactwa, nie obiecam ziemskiej szczęśliwości, nie będę mamił fortuną czekającą za rogiem. Nie przywdzieję zmyślnych szat, nie spryskam ciała iluzją kwietnych słów. 

Lecz jeśli poważny i zdeterminowany w swej chęci przemiany będziesz, wówczas pomogę ci odkryć kim jesteś, dostrzec cel życia, zwrócić uwagę na twoje mocne strony.  Bez zbędnej iluzji otoczki spojrzysz swojej prawdziwe prosto w oczy. Uzdrowisz zranione miejsca, odnajdziesz utracone cząstki siebie.

Pomogę przywrócić ci sprawczości, byś twardo stąpając po ziemi, mogła żyć pięknie w pełni odpowiedzialności. Jako w niebie tak i na ziemi.

Łatwo zgubić się w tłumie przebudzonych, zwłaszcza tych, którzy już w pierwszym przebłysku boskiej świadomości ulegli iluzji i uwierzyli, iż wszystko już wiedzą.

Wygląda to dokładnie tak, jak w przypadku świeżo upieczonego neofity na ścieżce wedanty, który po przeczytaniu zaledwie kilku wersetów zaczyna wierzyć i być o tym przekonany, iż oto stał się pełni kwalifikowanym guru. A w tym czasie, on ledwie zrobił pierwszy krok na ścieżce etapu kaniszta.

Gdy spływa na nas łaska, boska mana i na ułamek chwili otrzymujemy wgląd w przestrzenie doskonałości, często ulegamy pokusie i zaczynamy myśleć, że oto doświadczyliśmy i zobaczyliśmy już wszystko. Pojawia się wtedy potrzeba pokazania tego innym. By tego dokonać, by zwrócić na siebie uwagę, zakładamy maski, przywdziewamy stroje, używamy kwiecistego języka korzyści, który ma przekonać audytorium do naszej prawdy.

Jesteśmy jak torreador w pełnym, bardzo bogatym anturażu, który prowadzi przez arenę kolosalnych rozmiarów byka. Byk, został wcześniej zniewolony, złamany, czego symbolem jest ogromne, stalowe klucho w jego nozdrzach. Torreador  kroczy z dumą, trzymając byka za klucho. Wie, że jednym, małym ruchem jest w stanie zadać zwierzęciu paraliżujący ból.

W tem, na scenie pojawia niemal nagi mężczyzna, odziany jedynie w przepaskę biodrową. Na tle pięknie i wymyślnie ubranego torreadora wygląda śmiesznie, wręcz niedorzecznie. Do tego zdaje się być zupełnie bezbronny. Jednak ów dziwak, bez lęku a z ogromnym spokojem i czułością zbliża się do byka i kładzie mu swą dłoń na głowie. Podchodzi jeszcze bliżej i wtula się w ogromną szyję tego gigantycznego zwierzęcia.

Tłum zamiera, milknie, a torreador niczym ogłuszony obuchem, bezwiednie wypuszcza klucho z rąk. Po chwili byk kładzie się u stóp przybysza, a zgromadzeni wokół ludzie kłaniają się nisko.

Miłością nie gwałtem zjednuj sobie świat.
Transparentnym bądź, nawet jeśli jest to nie w smak innym.
Działaj z pozycji boskiego zera niczego nie masz do ukrycia,
Za to wiele masz do zaoferowania.

Pierwsza lekcja już się wypełniła. Pozostaje pytanie, czy tłum gotowy jest przyjąć kolejne? A może jednak ponownie wybierze wizję wykreowaną przez torreadora?

Teksty

Projekt Duszy. Cz.2

Nim przejdę dalej z opisem składowych Projektu Duszy, po krótce powiem, skąd w ogóle takie – bardzo osobiste i w większości ukryte informacje o danej osobie biorę.

 Otóż w momencie gdy zgłasza się do mnie klientka bądź klient gotowa/gotowy by dla niej/niego takowy projekt przygotować, ja dostaję od niej/od niego przyzwolenie na połączenie się z jej/jego osobistym polem informacji, zwanym i znanym szerzej pod różnych nazwami jako pole wszechrzeczy, wszechwiedzące pole, kroniki akaszy, eterem – wszystko zależnie od systemów duchowych. Krótko mówiąc jest to pole w którym zawarte są wszystkie informacje, wszelkie możliwe losy i ich permutacje, zapisane są informacje o przeszłych wcieleniach (tych ziemskich i poza ziemskich), zarówno jednostki jaki i ogółu. Co warto dodać, nie należy postrzegać tego w sposób liniowy.

Wracamy do mini odczytu i do drugiego parametru, czyli do miejsca pochodzenia duszy.

Mówiąc o pochodzeniu duszy, mam na myśli konkretną planetę, gwiazdę, konstelację, w której inkarnując w tym wszechświecie dusza pojawiła się po raz pierwszy, przez co nabrała konkretnych cech, umiejętności, skłonności i właściwości dominujących w takowej lokalizacji.

Te konkretne miejsca w kosmosie, mogą mieć swoją fizyczną manifestację, widzialną naszym ludzkim gołym bądź uzbrojonym okiem, ale może być równie dobrze dla nas niewidzialna. Co równie ważne podkreślenia, to że ktoś pochodzi np. Marsa, nie znaczy to, że na Marsie miał formę/ciało takie jakie przybierają dusze w realiach ziemskich. Więc nawet jeśli widzimy Marsa i możemy podejrzeć co tam się dzieje, a nie widzimy tam żywych istot – w naszym ziemskim rozumieniu-nie oznacza to, że życia tam nie ma.

Tych miejsc pochodzenia jest naprawdę całkiem dużo. Z moich badań wynika, że nie wszystkie zostały jeszcze odkryte, oraz że zaczynają się pojawiać dusze, które inkarnują na ziemii, a pochodzą z zupełnie innych układów słonecznych. 

Niemniej, żeby wciąż być praktycznym teraz podam przykładowa charakterystykę duszy mającej swe pochodzenie na Syriuszu. 

Osoby pochodzące z Syriusza są doskonałe w ulepszaniu rzeczy. Inspirują je systemy i struktury już istniejące.

Ważne: dusze z Syriusza nie wynajdują nowych rzeczy, tylko ulepszają już istniejące. Inspiruje je łączenie ze sobą tego co już jest. Ulepszanie rzeczy!

Dobrze czują się w uporządkowanych systemach, z planami, z mapą myśli. Ważne dla nich jest poczucie miejsca, hierarchia, dobrze odnajdują się w istniejących strukturach. Nie lubią ryzyka.

Istnieje ryzyko utknięcia w planowaniu i groźba nie wdrożenia planu w życie.

Doskonale czują się w rozwoju osobistym, pełne są energii innowacji. Wspomagają ziemian w przebudzeniu. Przychodzi im to łatwo, ponieważ same są mocno osadzone w ziemskiej energii. Są żywym przykładem BYCIA OŚWIECONYM NA ZIEMI.

Lubią być porządni, doceniani, poważani. Są uczciwi do bólu. Może pojawiać się frustracja z powodu braku oryginalności i innowacyjności.

W Syrianach jest spory lęk przed odrzuceniem. Związane jest to z ciężarem przedstawienia nowych idei światu.

Podobnie jak w przypadku centrum energetycznego, również tutaj podaję tylko kilka zdań opisujących Syrian, tak by dać ci mały wgląd w to, co jakie mini odczyt czy tez projekt duszy ze sobą niesie.

Co ważne, zarówno te czynniki stałe jaki i zmienne, o których zaraz więcej powiem, warto pamiętać że te informacje są dla nas jak drogowskazy, które pomagają nam odnaleźć się na naszej drodze, ale również wskazują kierunek, który jeśli obierzemy możemy spodziewać się takich a nie innych rezultatów. 

I tak jak wcześniej, nie mając tych informacji z mini odczytu czy też z całego projektu, szliśmy drogą i widzieliśmy na poboczach tej drogi poustawiane znaki, drogowskazy, jednak nie byliśmy ich w stanie odczytać, bo były albo kompletnie zamazane i nieczytelne, albo widzieliśmy jedynie pojedyncze litery bądź liczby, które nie dawały nam pełnego obrazu. 

Tak w momencie gdy mamy informacje o naszym świętym projekcie duszy, idąc tą samą drogą, nagle te same drogowskazy i tablice stają się dla nas czytelne, stają się prawdziwymi drogowskazami a nie tylko tablicami, na których podskórnie wiemy że są zapisane jakieś wiadomości. Lubię porównywać te informacje płynąc z projektu, do takiej szmatki mającej moc oczyszczania drogowskazów. Dzięki niej czyszczę napotkane drogowskazy i odczytuję wiadomości które są na nich zapisane. Wówczas dużo łatwiej jest mi podjąć jakąś konkretną decyzję, już nie poruszam się na oślep. Samemu podejmuję odpowiedzialną decyzję, czy zamierzam zastosować się do przekazu jaki jest na danej tablicy, czy może go zignorować i pójść zupełnie inaczej. Będąc świadomym mojego naturalnego potencjału, łatwiej odczytuję wiadomości i świadomie decyduję na działania zgodnem z tymże oryginalnym potencjałem. 

Projekt duszy i informacje w nim zawarte nie są czymś absolutnym, nie są czymś coś narzuca kierunek moim działaniom, w moim obecny życiu – wręcz przeciwnie, są czymś co mówi mi jaki jest mój naturalny potencjał, i teraz tylko ode mnie zależy czy będę działał zgodnie z tym potencjałem czy raczej w odstrojeniu od niego. 

Dostrojenie do tego potencjału oznacza życie w obfitości i lekkości. Życie w odstrojeniu, będzie czymś dokładnie przeciwnym, będzie życiem pełnym frustracji i braku szczęścia. 

Krótko mówiąc, są to cenne wskazówki, które dużo wnoszą do świadomego życia w zgodzie ze sobą.

Teksty

Czym jest projekt duszy? Cz.1

Czym jest projekt duszy?

Dziś opowiem Ci o Projekcie Duszy.

Postaram się w kilku zgrabnych zdaniach opowiedzieć czym jest ów projekt, jak do niego podejść i jak informacje z niego płynące mogą być dla nas przydatne, praktyczne, użyteczne.

Bo trzeba Ci wiedzieć, że nade wszystko jestem praktykiem i uwielbiam dzielić się tym co jest praktyczne i użyteczne, tym co poprzez regularną praktykę może przynieść konkretne efekty, namacalne owoce, rezultaty.

Przechodząc do konkretów. Projekt Duszy składa się z 2 części. Pierwszą z nich jest tak zwany Mini Odczyt, na który składa się opis 2 czynników które są stale i niezmienne.

Pierwszą z tych składowych jest informacja o tym jakie jest, bądź jakie są główne centra energetyczne, a drugą składową jest przekaz o miejscu pochodzenia duszy. 

Oczywiście do tego tematu można podchodzi wielowymiarowo i rozpatrywać go na wielu płaszczyznach i poziomach, niemniej teraz skupimy się wyłącznie na tym czym jest Projekt Duszy, jakie dla nas informacje niesie, bez lokowania ich w szerszej, filozoficzno-teologincznej perspektywie. 

Te dwa główne parametry w jasny i klarowny sposób pokazują nam nasz oryginalny, pierwotny potencjał. Używając tutaj terminologii i podejścia ho’oponopono można powiedzieć, iż te dwa czynniki mówią nam o naszym oryginalnym, pierwotnym czystym potencjale, tzw. „punkcie zero”. Dopiero będąc w stanie zero, pierwotnej czystości jesteśmy w stanie działać zgodnie z naszym naturalnym potencjałem, realizując nasz święty Projekt Duszy.

A teraz wróćmy do konkretów. Zacznijmy od wspomnianych już głównych centr energetycznych, których jest 8. Ze wspomnianego już Mini Odczytu dowiadujesz się które z tych 8 centr jest tym, które stanowi o twoim naturalnym potencjalne, którego energia jest dominująca. Warto dodać, że jesteśmy swoistym miksem potencjału wszystkich centr energetycznych, w którym jedno z nich wybija się na pierwszy plan i jest tym wiodącym. Można to opisać przywołując obraz 8 studni. Każda z tych studni została wykopana w innym miejscu, na innym podłożu, w różnych strefach klimatycznych. W związku z tym, woda każdej z nich, mimo iż słodka i zdatna do picia, będzie się różniła między sobą smakiem, składem anionów i kationów, zawartością minerałów, etc. I teraz wyobraź sobie, że do szklanki wlewana jest woda po trochę z każdej z tych 8 studni, przy czym z jednego ujęcia zaczerpnięto ponad 60% objętości szklanki, a resztę uzupełniono wodą z pozostałych 7 studni. W ten sposób otrzymaliśmy mieszankę różnych rodzajów wody, przy czym jej charakter i właściwości będzie nadawany przez wodę ze studni z której zaczerpnięto 60%.

I teraz wracając do centr energetycznych, twoje centrum energetyczne jest właśnie takim miksem.

Niesamowite jest też to, że z Mini Odczytu nie tylko dowiadujemy się o naszym głównym centrum energetycznym, ale również, lub przede wszystkim dostajemy bogatą charakterystykę i opis owego centrum. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybko wyłapać nasze mocne strony, nasze naturalne skłonności i predyspozycje, ale również być świadomymi zagrożeń jakie mogą czyhać w związku z potencjałami danego centrum. 

I żeby nie być gołosłownym teraz przedstawię skróconą charakterystykę osoby, której głównej centrum to 3 centrum energetyczne, zwane również Centrum Świętego Porządku.

Energia tego centrum pełna jest balansu, harmonii, porządku; bycia w równowadze ze sobą i ze środowiskiem. Miłość do piękna.

Dar łączenie piękna formy z funkcjonalnością. 3 centrum to energia kreatywna i artystyczna. To dobre zorganizowanie, planowanie. To potrzeba poczucia sprawiedliwości, zrozumienie prawa karmy, postępowania fair.

Osoby z tego centrum źle czują się w „dramatyzmie”, nie lubią chaosu, kłótni, dramatów. Jeden niepoukładany obszar w życiu potrafi rozwalić całą resztę. Wewnętrzny przymus by eliminować trudne sytuacje.

Zagrożenia: nadmierna kontrola; stagnacja (zbyt dużo zaplanowane, za mało wcielone w życie, w działanie); wszystko ma być perfekt; zbyt surowe dla siebie; ryzyko zachowania status quo. 

Gdy jakiś perfekcyjnie nakreślony plan nie działa przez 2 dni, to załamka i wymyślanie nowego, jeszcze bardziej doskonałego. Ocena i krytyka ze strony innych ludzi paraliżuje.